LUNGS
Co zainspirowało Florence do nadania tytułu ‘Lungs” jej debiutanckiem albumowi? Tytuł został wymyślony zaraz po napisaniu utworu „Between Two Lungs”. „Utwór ukazał mi brzmienie całego albumu(…) Pozwolił mi odnaleźć swój dźwięk, brzmienie(…). Płuca są twoim instrumentem. W muzyce jest tak, że bębny reprezentują bicie serca, a głos to właśnie płuca, dwa najważniejsze elementy. Płuca to tylko ja, tak myślę, a cała reszta to Maszyna”
OPIS: Lungs to spacer po baśniowej polanie i mrocznej łące, wędrówka po wygasłym księżycu, szaleńczy bieg przez magiczny las, bo właśnie taki jest pierwszy album Florence + the Machine. To dziwnie wymieszany świat, klimat i uczucia. Piosenki jakby wyrwane znikąd tworzą ujmującą całość. Płyta jest o miłości, śmierci, stracie, cierpieniu i w końcu o dorastaniu. To próba zaczarowania świata, rzucenia uroku na rzeczywistość. To przede wszystkim magia, w której najpotężniejszym zaklęciem są tajemnicze teksty, a różdżką powalający swoją siłą głos Florence Welch. Sama wokalista mówi „Chciałabym, żeby moja muzyka brzmiała jak upadek z drzewa lub wysokiego budynku albo wessanie w głąb oceanu, gdzie nie można złapać tchu. Aby przytłaczała, ogarniała i przepełniała, a słuchacz eksplodował albo po prostu zniknął”. Lungs to płyta pełna krwi; tętniącej, gorejącej w żyłach, płynącej poprzez płuca, aż do serca. Pełna jaskrawej czerwieni, spokojnej zieleni, mnóstwa matowego złota i wszechogarniającej czerni. Pełna gwiazd i księżyca, trumien, pobitego szkła, gotyckich bajek i fantazji. Bijącego serca i zamkniętych powiek. Zawodzenia, buntu, drinków i dreszczy. Prób zaczarowania ciszy. Eksplodujące, opętane emocje są dzikim hymnem wśród kwitnących kwiatów i słodkich trele ptaków, wiatrem w płucach i poskręcanymi myślami.
CEREMONIALS
OPIS:
Ceremonials to potężne brzmienia magii. Klimaty obrzędów, tych dotyczących życia i tych, które dotykają duszę. Tych, które sprawiają, że wiruje ona w środku i sprawia, że ma się ochotę uciec i przestać istnieć. Tych, które rozsadzają serce i sprawiają, że rozrasta się w nim coś ciepłego, co daje siłę i energię, pozwala zrobić krok w przód lub po prostu zaakceptować fakt, że stoi się w miejscu. Czasami mieszają zmysły, innym razem pozwalają odczuwać wszystko intensywniej. Pełne magii i westchnień, samotności i demonów. Demonów, które musisz nauczyć się przegnać, gdy zaczynają cię przepełniać. Jest tam melancholia i smutek, skłaniające do refleksji nad własną egzystencją i tym, co można zmienić, by zniknęły. A może czasami lepiej jest po prostu odlecieć, zapomnieć, zniknąć i pozwolić, by minęły same z siebie. Z kolei dawki potężnej energii uderzają z całą swoją mocą gdzieś w okolice serca, oczyszczają, wprawiając w trans, nagle zaczynamy widzieć muzykę lub zdawać sobie sprawę, że gdzieś tam w środku toczy się właśnie bitwa na morzu. Pozytywna moc bijąca z piosenek uświadamia nam, że mimo żalów, które do tego stopnia wtopiły się w nasze ‘ja’, iż nie sposób się od nich uwolnić, jednak możemy sobie z nimi poradzić, każdy na swój sposób. Wszystko zależy od interpretacji epickich tekstów splecionych z anielską muzyką Florence + the Machine. Znajdziemy tam nieodłączną harfę, kościelne dzwony, partie fortepianu, potężną perkusję, gitarę, a wszystko to wzbogacone obrzędowym śpiewem chóru. Delikatny głos Florence, zmieniający się czasem w eksplodujący krzyk, który wbija się w duszę, siejąc spustoszenie. Ceremonials dotyka duszę, pozwalając jednocześnie intensywniej poczuć swoje własne ciało. Nawiedza, hipnotyzuje, odrywa od ziemi.
HOW BIG, HOW BLUE, HOW BEAUTIFUL (HBHBHB)
OPIS:
To była długa podróż. Podróż przez baśniową polanę, mroczną łąkę i magiczny las ery Lungs. Podróż przez potężne brzmienia magii, kościelne dzwony i spirytualistyczne obrzędy ery Ceremonials. Podróż zwariowanej studentki szkoły artystycznej, następnie żyjącej we własnym, hermetycznie zamkniętym świecie diwy. Siedmioletnia podróż, która wkroczyła na nowy etap. Wielki, niebieski i piękny etap. ‚How Big How Blue How Beautiful’ znów jest podróżą. Podróżą po dwóch latach życia Florence, swoistą odyseją odkrywającą nieznane nam dotąd zakamarki jej duszy. Album jest przede wszystkim ludzki. Jest spowiedzią kobiety- nie nimfy, nie Ofelii, nie wróżki. Kobiety. Zranionej, wściekłej, brutalnej, nieszczęśliwej, agresywnej, załamanej. Dawny maksymalizm ustąpił na rzecz surowości, dawne metafory ustąpiły na rzecz dosłowności. Florence dorosła a wraz z nią dorosła jej twórczość, która na tej płycie przepełniona jest bólem po stracie czegoś bardzo cennego. Kogoś bardzo cennego. ‚How Big How Blue How Beautiful’ wiele odsłania. To ekshibicjonistyczna część Florence, która zawsze skrzętnie chroniąca swojej prywatności, ubierająca sytuacje w tony przenośni dziś mówi, że „wznoszenie murów jest znacznie bardziej wycieńczające.” Teksty są przede wszystkim mocne i można odnieść wrażenie, że to one grają pierwsze skrzypce na całym nagraniu. Wychodzą z samego wnętrza Flo i ponownie się w nie wdzierają tym razem już u słuchacza. Dotykają najbardziej wrażliwej sfery, pozostawiając w niej swój trwały ślad. Florence nie pisze ku pokrzepieniu serc – rani je jeszcze bardziej, zostawia rysę, sprowadza na najgłębsze dno, aby potem mieć wrażenie, że może być tylko lepiej. Wszystkiemu towarzyszą powściągliwe, obdarte z nadprogramowych dźwięków akompaniamenty- wiodąca gitara, sekcja dęta, smyczki. Skąd zatem w tym całym smutku tak optymistyczny tytuł? ‚To był rok wzlotów i upadków, a płyta to odzwierciedla. Nie chciałam jednak, żeby tytuł do tego nawiązywał, chciałam żeby brzmiał inaczej. Na albumie zawarłam wiele rzeczy, które pozostają poza moim zasięgiem, do których dążę, których pragnę. Bywały takie momenty, że byłam w tym wszystkim aż zdesperowana. Jest taki mit grecki o Tantalu, który ukarany przez innych bogów, będąc w zbiorniku pełnym wody nie mógł się jej napić, tak samo sięgając po winogrona, one się od niego odsuwały. Taka idea czegoś nieosiągalnego. Myślałam o tym nieustannie ale po przesłuchaniu całego nagrania, stwierdziłam że jest inaczej. Stwierdziłam, że to wszystko posiadam, że to czego pragniesz- masz. I to uczucie zaprowadziło mnie do samego początku, dlatego też stwierdziłam, że ‚How Big How Blue How Beautiful’ powinno być tytułem i powinno otwierać cały album, ponieważ w tej frazie jest tyle nadziei a ona sama wyraża mój obecny stosunek do świata.
SYMBOLIKA:
To symbol nowego albumu – znak żywiołu powietrza i wody. Kryje się za tym idea bycia pomiędzy tymi dwoma światami. Tak jakby woda z Ceremonials i powietrze z How Big, How Blue. Miałam wrażenie, że How Big, How Blue to coś w rodzaju ucieczki z oceanicznych głębin ku niebu. Więc postanowiliśmy wykorzystać takie symbole.
Gdy tajemniczy symbol przedstawiający dwa zwrócone do siebie podstawami trójkąty pojawił się na zdjęciu profilowym Florence and the Machine na niemal wszystkich portalach społecznościowych, rozpętała się dyskusja mająca na celu ustalenie pochodzenia znaków. Dziś jesteśmy w stu procentach przekonani, że mamy do czynienia z alchemicznym symbolem powietrza (przekreślony trójkąt) oraz wody (trójkąt do góry nogami). Pochodzą one ze starożytnej kultury greckiej. Mamy zatem do czynienia z dwoma z czterech żywiołów (woda, powietrze, ogień oraz ziemia). W pierwszych teoriach filozoficznych, podstawowe elementy miały charakter przeciwstawny, a ich wzajemne oddziaływania były źródłem zmian. Żywioły są wciąż akceptowane w magii, jako że są bliskie emocjom, naturze i ludzkiej psychice (żywioły=emocje).
Skupmy się zatem na wodzie i powietrzu oraz ich powiązaniach z How Big How Blue How Beautiful.
Ze względu na głęboką barwę oceanów, a także odcień sklepienia nad nami, zarówno woda jak i powietrze przywołują na myśl kolor niebieski (blue).
Najczęściej wymiar bezkresności przypisywano wodzie i powietrzu ze względu na ich naturę, intuicyjnie pojmowaną przez człowieka jako bezkresną, nieograniczoną i nieuchwytną (big).
„Bezkres wykracza poza granice naszego codziennego doświadczania, zawodzą więc często nasze potencjalne intuicje i pojawiają się paradoksy.” ~ Gaston Bachelar
Spokojna powierzchnia wód nabiera cech lustrzanych, staje się osią symetrii. Natomiast tuż przy powierzchni wody żywioł płynny przechodzi w terytorium współdzielone z drugim elementem bezkresu – powietrzem. Sama tafla wody, materialna granica oddzielająca dwa żywioły, staje się zwierciadłem, w którym odbija się niebo. Żywioły te stają się poniekąd swym lustrzanym odbiciem.
Woda jest żywiołem oczyszczenia, miłości, energii, życia; idealnie wyraża istotę nieustannie zmieniającej się podświadomości. Skojarzenia związane z wodą to przepływanie, oczyszczenie, ukojenie. Instrumenty ‚należące” do wody to wszystkie instrumenty metalowe (instrumenty dęte, orkiestra). Zmysł wody to smak. Woda jest elementem żeńskim.
Powietrze to żywioł intelektu, jego dziedziną jest myśl. Powietrze stanowi silnie oddziałujący czynnik zmiany, a także ruch, impet, który powoduje urzeczywistnienie wyobrażenia. Instrumenty związane z powietrzem to wszystkie instrumenty dęte (trąbki!). Zmysły to powietrza to słuch oraz węch. Powietrze jest elementem męskim.
Takie są fakty. How Big How Blue How Beautiful jest pełne powiązań z filozofią zajmującą się badaniem elementów. Ludzkie emocje odpowiadają żywiołom, z pewnością po raz kolejny to one będą stały w centrum – emocje pierwotne, intensywne, naturalne, szczere i nieokiełznane. Wybór żywiołów z pewnością nie jest przypadkowy – woda oraz powietrze to dwa najściślej ze sobą związane elementy. Wielkie, błękitne i niezaprzeczalnie piękne. Tak właśnie interpretujemy tytuł utworu. Florence nigdy nie kryła się ze swoją fascynacją wodą, jej potęgą i obezwładniającym bezkresem. Powietrze jest jednak nowym motywem w jej twórczości; choć woda i powietrze mają wspólny mianownik, połączenie ich w taki sposób jest jednak intrygującym powiewem świeżości. Sama Florence mówi o sobie właśnie o mieszaninie sprzeczności, niezgranych emocji, zaprzeczających sobie pragnień oraz lęków. Pełne sprzeczności wydaje się być również jej zachowanie w video.Florence często wspominała o potędze emocji, burzliwych i wszechogarniających, także tutaj widzimy powiązanie z żywiołową bezgranicznością.
Woda oraz powietrze są swoim lustrzanym odbiciem, także w teledysku mamy do czynienia z ‚dwoma Florence’, Florence oraz jej alter ego, Florence i jej drugim ‚ja’. Skojarzenie to narzuca się samo i wydaje się być zdumiewająco trafne, szczególnie biorąc pod uwagę fakt, że na palcu Flo widnieje pierścionek w kształcie symbolu wody, podczas gdy u drugiej kobiety możemy dostrzec pierścionek ze znakiem powietrza.
Znaczenie oraz stosunki żywiołów również odnajdują swoje odniesienia w video. Widzimy w nim Flo toczącą pewnego rodzaju walkę, niemy dialog z samą sobą, po czym jesteśmy świadkami rozstania – artystka pojawia się na scenie sama. Przepływanie, oczyszczenie, świeży start i poszukiwanie, a także zmiany – oto połączone słowa-klucze obojgu żywiołów, bezbłędnie opisujące zajście w leśnym amfiteatrze. Natomiast ‚energia’, ‚życie’ oraz ‚miłość’ to słowa, które wielokrotnie padły z ust Florence podczas krótkiego wywiadu, w którym opisywała swoje nowe podejście do życia oraz trzeci album. Miłość, nie do osoby, lecz w bardzo szerokim pojęciu – miłość do świata, miłość do piękna i życiodajna radość wynikająca z miłości. Poznawanie świata, odkrywanie go na nowo przy użyciu zmysłów. Zmysłów, które podkreślone zostały w wielu scenach. Dotyk, smak, słuch, węch, wzrok. Florence zamyka oczy, dotyka ust, muska własne ciało i ciało swojego alter ego. Mamy zatem do czynienia także z poznawaniem samej siebie. Być może zmiana punktu widzenia pociągnęła za sobą zmianę postrzegania własnej osoby, swych zdolności, potrzeb oraz pragnień.
Wspomniałam, że woda jest kobietą, podczas gdy powietrze jest rodzaju męskiego. Z pewnością po raz kolejny pojawi się również wątek miłości do osoby płci przeciwnej.
Instrumenty związane z naszymi żywiołami to te, które możemy usłyszeć w utworze. Wszystkie puzzle wydają się wskakiwać na swoje miejsce. Zdumiewające.
Nie wykluczono, że skoro pojawiły się już symbole wody oraz powietrza, być może w następnych etapach będziemy mieć do czynienia z kolejnymi żywiołami – ogniem oraz ziemią. Zapowiada się typowo koncepcyjny album, spójna, bardzo sensualna, idealnie dopracowana całość, utwory przechodzące z jednego w drugi, jedna historia w paru etapach, złożona z różnych elementów. Zabawne, bo ‚element’ jest synonimem ‚żywiołu’ właśnie. Okładka, teledyski, muzyka – wszystko to będzie ze sobą współgrało. Wygląda na to, że Florence jeszcze bardziej niż zwykle przywiązała wagę do szczegółów – będzie perfekcyjnie. Idealnie zaplanowane, idealnie zaaranżowane. Florence wydaje się mieć gotowy plan i sztab szalenie uzdolnionych ludzi, gotowych pomóc jej w realizacji wizji.